Mistrzyni wszelkich odcieni humoru
W wieku 98 lat zmarła Irena Kwiatkowska, aktorka, której wystarczało kilka minut, by stworzyć kreację
Większość artystów buduje rolę na scenie przez trzy akty lub na ekranie – przez 120 minut, by granej postaci nadać głębię. Irena Kwiatkowska dostawała jedną piosenkę lub monolog i to, co potrafiła w nich przekazać, zapadało w pamięć widzów na lata. Co więcej, jej sztuka się nie zestarzała. Dawne role teatralne czy filmowe nadal zachwycają.
Zadebiutowała w jasełkach wystawionych w dziecinnej ochronce; zagrała diabła, ale do sukcesów dochodziła powoli. Kształciła się w rodzinnej Warszawie w Państwowym Instytucie Sztuki Teatralnej. – Na egzamin wstępny, ubrana w paltocik po starszej siostrze, szłam trochę jak na stracenie – wspominała po latach. – Kiedy Aleksander Zelwerowicz zobaczył mój występ, powiedział bez entuzjazmu: – No, warunki słabe.
Potem zmienił zdanie. – Powoli będziesz pięła się w górę, a w drugiej połowie życia nie będziesz schodzić ze sceny – przepowiedział. I miał rację.
Po ukończeniu studiów w 1935 r. grała w teatrach Warszawy, Poznania i Katowic. Okupację spędziła w stolicy, imała się różnych zajęć, po wojnie wróciła na scenę, ale wciąż czekała na wielką szansę. Ta zjawiła się, gdy przedstawiono ją Konstantemu Ildefonsowi Gałczyńskiemu i w 1946 r. zaczęła występować w krakowskim kabarecie Siedem Kotów. Na tej scence narodziła się jako...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta